a Sopot's beach :)
Hej!
W poniedziałek byłam w Sopocie. Pojechałam pociągiem z babcią, ciocią i kuzynem. Gdy po kilku godzinach jazdy uzupełnianej muzyką z telefonu dotarliśmy na miejsce trochę się pogubiliśmy. Szliśmy stronę zupełnie przeciwną od morza nad które chcieliśmy dojść. Na szczęście jakaś miła pani pomogła nam bardzo, wskazując odpowiednią drogę. Oczywiście nie mogliśmy patrzeć na znaki na których było jak byk wypisane MOLO. Och.. My turyści.
Kiedy dotarliśmy nad morze, byliśmy tak zmęczeni, że po prostu.. Brak słów. Morze jednak dodało każdemu z nas sił i poczuliśmy się jakbyśmy mogli obejść cały świat dookoła. :) Od razu wskoczyliśmy do wody. Jednak jak to w morzu woda jest zimna, a i niebo chwilowo było zachmurzone. Postanowiłam poczekać na słońce. Rozłożyliśmy się z lewej strony mola. Tam morze wyrzucało czarne glony, które od słonej wody gniły i śmierdziały tak, że nie dało się wytrzymać. Postanowiliśmy przenieść się na prawą stronę mola, gdzie woda była czysta i płytka. ^^
Co tu wiele opowiadać. Małe zakupy. Niby 'małe' a jednak wróciliśmy do domu opakowani w całą tonę różnych błyszczących drobiazgów. :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz